Przejdź do treści

Nie rozróżniamy, co jest słuszne

Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: „Deszcz idzie”. I tak się dzieje. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: „Będzie upał”. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże chwili obecnej nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?

Łk 12, 54-57

Rozpoznawanie tego, co aktualnie potrzebuje nasze ciało przychodzi nam z łatwością. Czujemy kiedy spaliśmy za mało. Nie umiemy ignorować głodu, który powoduje burczenie w brzuchu i osłabienie koncentracji. Wystawieni na bodziec bólowy cofamy natychmiast narażoną część ciała w odruchu obronnym. Bez problemów jesteśmy w stanie wskazywać fizycznie czego nam brakuje i gdzie zaspokoimy daną potrzebę. Jesteśmy jak ci, którzy rozpoznają wygląd nieba, tego co ziemskie, ludzkie, materialne.

Jednak kiedy przychodzi nam zmierzyć się z tym, co szaleje w naszym duchu, co w nas siedzi to nagle okazuje się, że tego rozeznać nie potrafimy. Gubimy się w tym, czego tak naprawdę pragniemy, gdzie leżą jakieś niedostatki, co nas przybija i wprawia w pewien nastrój.

Ludzie próbują na różne sposoby szufladkować psychikę człowieka, wpasowywać ją w pewne ramy przeróżnych dziedzin nauki, uporządkować i posegregować. Połączyć logicznie w całość wszystko to, co buduje wnętrze człowieka. Często udaje się nam dopatrzeć jakieś luźne schematy czy tendencje, które są prawdziwe. Wyróżnić pewne typy osobowości, charakteru, które w większości się zgadzają. Wyrazić jakieś skłonności do jakiś zachowań, podatność na pewne wpływy, które mamy. Jednak biorąc pod lupę ludzką naturę, staje się jasne, że każdy z nas jest niepowtarzalną indywidualnością, której nie da się włożyć w jedną szufladkę, zamknąć i podziwiać jak cała się tam mieści. Nie jest to możliwe, bo my za często wyważamy te drzwiczki, wychodzimy poza schematy, kroczymy zupełnie nieoczekiwanymi przez wszystkich ścieżkami. Działamy tak, że zaskakujemy codziennie siebie, innych i przyrządy pomiarowe nauki, których niepewność rośnie, im mocniej chcą one nas zamknąć w pewną klatkę z etykietą.

To jest kluczem do tego, że my sami nie umiemy czytać tego, co jest dla nas słuszne. Póki nie postawimy siebie jako niepowtarzalne indywiduum i nie zaczniemy się przyglądać swojej duszy pod okiem najskuteczniejszego Terapeuty, Boga. Najtrafniejszym, najbardziej zwięzłym pytaniem, a jednocześnie najlepiej oddającym głębie tego, co w nas jest, to pytanie zadawane przez Jezusa dwóm ślepcom, którzy prosili o uzdrowienie – „cóż Ci mam uczynić?”. Czego Ty chcesz od Boga? Czemu czujesz się słaby, co ma uleczyć? Czy wiesz, czego Ci brakuje? Jesteś świadomy co może być pomocą w tym niedostatku? Jaka jest droga, byś poczuł się lepiej? Co ma Bóg zrobić, by było poskładać Twoje życie w całość? Zamiast zatracać się w beznadziei, poczuciu słabości, zwątpieniu i liczeniu, że On to jakoś ogarnie i poskleja, jesteś zaproszony by stanąć twarzą w twarz z sobą, swoim sercem powinieneś poszukać w sobie odpowiedzi na pytania – czego pragniesz, co może zaspokoić to, czego ci brakuje. Warto też skupić się a tym, czy pomysł, który my mamy w głowie na rozwiązanie problemu lub zaspokojenie potrzeby jest słusznym wyborem i jedyną drogą. Warto przyjrzeć się czy jesteśmy w tym poszukiwaniu jednocześnie otwarci na drogi Boga, które wybiegają z o wiele szerszą perspektywą w przód. Czy nie działamy w tym wszystkim z nastawieniem, że ma być po mojemu i tyle. Czy Ty wiesz, czego potrzebujesz?

Czemu sami OD SIEBIE nie rozróżniamy tego, co jest dla nas dobre? Czemu tak wiele razy uciekamy w rzeczy, które okazują się tylko jeszcze większym zranieniem dla nas? Czemu mamy taką tendencję do autodestrukcji? Czy w ogóle jesteśmy świadomi kiedy podejmujemy się działań, które nas niszczą? Dlaczego w tym wszystkim tak bardzo potrzebujemy Boga i Jego wskazówek, Jego ochrony i miłości, przebaczenia i nadziei, siły i motywacji, wsparcia i otuchy?

Odpowiedzią jest krzyż, obraz naszych słabości i upadków. O ile wydaje nam się, że sami możemy wypracować siłę, tężyznę fizyczną i ma to potwierdzenie w Biblii w słowach „I tak się dzieje”, to bez Ducha Świętego, bez drogi wskazywanej przez Boga na drodze Pisma, przykazań, miłości sami przybijamy się do grzechu i poddajemy się temu, że nie jesteśmy dość silni by z nim walczyć.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *