Przejdź do treści

Nasze piękno

Nasze piękno często objawia się w momentach trudnych, nieprzyjemnych, ciężkich do poradzenia sobie z nimi. Jednym z nich jest dołujące uczucie samotności i ogromna chęć bycia pokochanym, przygarniętym i przytulonym. Zapewnionym o bezwarunkowej miłości, akceptacji.
I to właśnie powoduje, ze jesteśmy tak cudowni, tak niezwykli i tak niepowtarzalni. Bo każdy z nas, sam jeden jest zdolny do czegoś, co może przenosić góry, co może burzyć wszelkie mury – miłości. Chęci dawania dobra. To jest ta jedna rzeczy, która odwzajemniona – może się stać się samoistnie napędzająca się maszyną, zdolną działać cuda, zmieniać świat i jednać ludzi. Gdyby nie to głębokie pragnienie brania i dawania swojego uczucia innym – bylibyśmy nikim, wyprutymi manekinami niezdolnymi do podejmowania decyzji, które nadawałby sens naszemu życiu. Działającymi jak automaty, podążającymi wyuczonymi schemat zamiast zachowań. Zdolni do zaprogramowania siebie, wtłaczania w siebie, może bez trudu, pewnych pragnień, poczucia szczęścia i spełnienia. Niemuszący zastanawiać się co jest celem, co jest ich pragnieniem, jak mogą spełnić to czego im brakuje – bo sami decydują kim chcą być i kim wolą się stać. Włączenie życia – pobudka rano, wyłączenie – sen. I tak, aż mechanizm nie przestanie działać, póki nie rozsypie się kompletnie – nasza śmierć.
Ale nie jesteśmy tacy – jest w nas coś więcej. Coś tak niezwykłego – chęć kochania. Najczystsze w swojej prostocie, tak bezpośrednie i szczere, jednocześnie tak silne, że rzutuje na całe nasze życie, na decyzje, które czegoś podejmujemy, system wartości, którym się kierujemy, osobami, którymi się otaczamy.
W pełni spełniony mający kogoś obok. Po prostu obecny przy Tobie. Świadomość, ze ktoś towarzyszy nam w naszych działaniach, punktach które przypinamy na mapie swojego życia. Czasem ten plan usiany jest wyblakłym zdjęciami ludzi, którzy gdzieś się przewinęli w wędrówce naszej egzystencji, ale odeszli, zrezygnowali z nas, nie przyjęli tego kim jesteśmy. Poddając się refleksjom kiedy za każdym razem przyglądamy się temu, gdzie i kim byliśmy przez to, kto był wtedy obok – doświadczamy uczucia przemijania, niestałości. Często rezygnacji czy frustracji – bo to ogromne pragnienie pokochania jest stałe, niezmienne. A wydaje nam się, ze nie ma nic, co mogło by na zawsze załatać pustkę wyżartą przez tę potrzebę stabilizacji i spełnienia w tym głębokim uczuciu, które nas definiuje.
Ile razy płaczemy w ukryciu, błagając o osobę, która nas po prostu przytuli. Która da poczuć, ze jest. Wtedy kiedy jesteśmy słabi, kiedy mamy się źle, kiedy niedomagamy. Przygarbione ramiona, oczy pełne smutku i tęsknoty, pozycja ciała pokazująca – chce się chronić przed bodźcami z zewnątrz, przestańcie mnie atakować tym! Masz ochotę może krzyczeć – CHCE BYĆ POKOCHANY! I NIE MA NIKOGO, DOPRAWDY NIKOGO, KTO MNIE POKOCHA. KAŻDY ODEJDZIE. NA KAŻDYM SIĘ ZAWIODĘ. A JA TAK BARDZO CHCE KOCHAĆ.
Ten smutek jest naszym pięknem, jest wołaniem z pozoru człowieka, a tak na prawdę odbiciem pragnienia Boga w nas. Wszystko co mamy w sobie, poza grzechem, jest na Jego obraz. A dążenie ku doskonałości czyli miłości – jest najbliższym obrazem Stwórcy. To jest nasz kanał, przez który na początku stworzenia byliśmy z Nim złączeni. Wzajemna miłość, bliskość, ciepło i akceptacja. Obopólny zachwyt między Bogiem, który nie mógł wyjść z podziwu, kogo udało Mu się stworzyć, a człowiekiem, który nie mógł uwierzyć, ze ktoś obdarował go czymś tak cudownym, tak niezwykłym jak miłość. Nie było dla człowieka i Boga nic wspanialszego niż ten moment bycia razem. Dlatego teraz będąc od Niego oderwani – my pamiętamy to uczucie bycia uznanym za największy cud świata. I tak ogromnie tęsknimy za tym… Niezmiennie, nieustannie. Niezłomnie szukamy tego w tym świecie i dołujemy się, bo nie jesteśmy świadomi, skąd to pragnienie pochodzi. Że nasze piękno leży w kochaniu Boga, a przez to innych ludzi, bo to jest to co najsilniej nas z Nim, czyli doskonałością, łączy.  Co zapewnia dopływ wody ze źródła.
Płacząc, ze chcesz by ktoś w końcu obok Ciebie był. Fizycznie może nie zawsze ktoś Cię przytuli. Ale wierzę, że po tym jak Bóg dał mi się poczuć kochaną, już w Królestwie Niebieskim dopełni ten obraz miłości, kiedy w końcu weźmie mnie w ramiona i powie, że nikt mnie od Niego już nie odłączy. Że od teraz jestem już tylko Jego i nigdy za Nim więcej nie będę musiała tęsknić.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *