Last updated on 4 sierpnia 2020
…przed tym co było w mojej głowie.
Uleczenie przez Pana Boga to wydarzenie odmieniające wszystko, całkowicie. Ale to co dzieje się po jest tym ciekawsze i wspanialsze, choć określiłabym to jako rollercoaster. Bo po znalezieniu perły, sprzedania wszystkiego co się posiada – nasze życie toczy się dalej. Z tą różnicą, że jesteś jednocześnie uboższy o wszystko co miałeś i możesz uważać siebie za największego bogacza i szczęściarza co stąpa po ziemi.
Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją.
Mt 13, 45
Poznanie miłości Jezusa – zostanie dzięki niej uleczonym i podniesionym z kolan, kiedy dostrzeżemy to, że jesteśmy w oczach Boga kimś pięknym, wyjątkowym, niepowtarzalnym, niepodrabialnym, najważniejszym, doświadczenie siły miłosierdzia popychającego nas do zerwania z rzeczami, które zamazywały prawdziwy obraz Stwórcy, utrudniały rozpoznawanie Go w naszym życiu, ludziach dookoła i nas samych – będzie skutkować tym, że utracimy wszystko co mieliśmy. Bo miejsca gdzie nie było Boga – one zejdą na drugi plan, porzucone i zostawione w tyle. Rzeczy, zachowania, talenty zależne jedynie od nas, wychodzące tylko od nas, nam należne, gdzie to my byliśmy ich jedynym źródłem i początkiem – zostaną zweryfikowane, następnie przedstawione i odkrywane w zupełnie innym świetle. Przyłożymy do nich inne wartości, wyznaczymy nowe priorytety. Zaczniemy pracować inaczej nad cechami charakteru i predyspozycjami, zmienimy swoje przyzwyczajenia i zachowania. Przytkniemy zupełnie inną miarę do naszej codzienności.
Dzięki pomocy Boga źródła naszej słabości mogą stać się naszą silną stroną. W miejscach gdzie stawialiśmy domek na piasku – po działaniu wichury Bóg przychodzi i stawia nasze nowe schronienie na skale. Takie, którego już żadne burze nie będą w stanie zniszczyć. Co nie znaczy, że nie będą się one pojawiać i nie będziemy się ich lękać. Ataki będą ponawiane, będą ciskać w nas tym, co wcześniej zburzyło ten domek – dlatego strach będzie wręcz całkowicie naturalną reakcją.
Tego dzisiaj na Mszy Świętej doświadczyłam. Było we mnie miotane wszystko to co kiedyś mnie niszczyło – te same myśli, te same pragnienia. Dostrzegłam podobne zachowania, które były źródłem mojej zguby. Pojawiło się zagubienie i przerażenie, niezliczone scenariusze w głowie tego co się stanie, jak wrócę do tego punktu, z którego Bóg mnie wyprowadził. Ogromny huragan emocji. Aż do momentu przeistoczenia. Gdzie usłyszałam słowa: „Tutaj jest miłość.”. To był lek na wszystko. Bo wszystko złe, raniące mnie wynikało z braku miłości Pana Jezusa w moim życiu. Więc otrzymałam lekarstwo w najczystszej postaci – szczery obraz Jego miłości. To doświadczenie rezonuje w moim sercu, przyjęty Najświętszy Sakrament wypełnia miłością.
„Tutaj jest miłość”
Tutaj jest Twój fundament. I nikt go nie zburzy.