Przejdź do treści

Dotyk

Last updated on 26 lipca 2020

Nasz dotyk nie niszczy, ale gubi.

Bo jest coś co znaczy o wiele więcej niż cała erotyka, zaznaczona cielesność, pobudzona pożądliwość, gorący płomień doznań i pieszczot. Jest coś co może wyryć się na naszej duszy, nie tylko na ciele. Jest to miłość. Najbardziej ogniste zbliżenia z zakochania nie znaczą nic wobec jednego muśnięcia podszytego miłością. Dotyku, który leczy nas od samotności, braku miłości i bliskości. Dotyk nas nie niszczy, ale świadomość błędu, kiedy myśleliśmy, że w nim jest źródło tego, czego potrzebujemy.

Pożądając innej osoby – działanie można przyrównać do narkotyku, pragniemy więcej i więcej. Chcemy zapchać tym wszystko – odwracamy uwagę od tego, że druga osoba może nas nie kochać, że dla niej może nie znaczyć to co dla nas, to, że kochamy tak na prawdę kogoś innego, że w sercu chcesz stabilizacji, pewności, ochrony, bliskości, miłości, ale jedyne co możesz dostać to zbliżenie fizyczne popędzane czystym pożądaniem, zakochaniem. Wpadamy w błędne koło – szukamy czegoś innego poza pełnymi doznań przygodami, które wystarczają tylko na chwilę, ale możemy dostać znowu znieczulenie punktowe zamiast pozbyć się źródła bólu. Więc znowu sięgamy po strzykawkę…

Wydaje nam się, że takie zbliżenia nas niszczą, zostawiają rany nie do zalepienia, brud nie do zmycia, błędy nie do cofnięcia, wspomnienia nie do wymazania. Myślimy, że pierwszy raz to taki, który przeżyjemy fizycznie. Myślimy, że to ryje się na naszej duszy, że wtedy oddajemy siebie, nasze serce, przywiązanie. Zostaje postawiony na nas krzyżyk. Nawet jeśli tej osoby nie kochaliśmy, a ona nie kochała nas.

Ale to myślenie jest zgubne – bo dla każdego jest szansa na powrót, na miłość. Jest jeden dotyk, który może uleczyć, zmazać brud. Bo ten wcześniejszy, grzeszny dotyk jest niczym wobec działania miłości.

Fizyczne zbliżenia są poniekąd obrazem zagubienia, ucieczki, lęków, chęci odwrócenia uwagi, dowartościowania się. Szukamy, ale nie tam gdzie powinniśmy. To jest namacalny obraz naszego cierpienia, pragnień – gdzie tak naprawdę próbujemy odnaleźć drogę i skarb miłości. W naszych oczach może wydawać się to portret zniszczenia, ale na pewno dla jednej osoby to będzie tylko zbłądzenie.  Nawet jeśli straciłeś dziewictwo, popadłeś w nieczystość, prześladują Cię obrazy z różnych zbliżeń, masz poczucie bycia brudnym, niewartym miłości nikogo – to tylko chwilowe zejście ze szlaku. Bo to nie może być większe od przebaczenia i miłosierdzia. Bożej miłości nie ogranicza nasz błąd. Czasami się może zastanawiamy gdzie są w naszym życiu te cuda uzdrowienia, której Jezus czynił. Szukaj ich w swojej duszy. Choroby ciała są przejściowe, to o ducha trzeba walczyć i się troszczyć, on ma priorytet i stoi na pierwszym miejscu.

Bóg leczy nasze wnętrze. Potrafi zabliźnić rany, które nam wydają się skazanymi na wieczne krwawienie dziurami w sercu. Nawet jeśli Ty nie chcesz sobie dać szansy, wmawiasz sobie, że skrzywdziłeś siebie, osobę, z którą się zbliżyłeś – jest droga powrotu. Nie możesz zniszczyć się tak, żeby Bóg nie mógł nic z tym zrobić. Nie ma działań, na które on nie ma kontrataku. Myślisz, że Twój dotyk wywołany pożądaniem jest o wiele silniejszy niż dotyk Jezusa? Że nieodwracalnie masz na swojej duszy jeden wielki krzyż nieczystości i nie ma takiej siły, która mogła by to unieść i to zniszczyć, zabrać te brzemię od Ciebie? Że na zawsze zostaniesz z tym jarzmem zostawiony?

Kto w tej walce wygra – Ty czy Bóg? Twoje błędy czy Jego przebaczenie? Grzeszny dotyk pożądania czy Jego dotyk miłości? Co było na końcu – śmierć Jezusa czy Jego zmartwychwstanie?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *