Przejdź do treści

Czystość ducha

Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla Was czyste.

Łk 11, 41

Kiedy zaczynamy za bardzo dbać o naszą otoczkę, to co z zewnątrz? Kiedy pozory przejmują kontrolę nad naszym zachowaniem wobec ludzi, postrzeganiem siebie czy pracą nad sobą? Jak ustrzec się nieczystości moralnej, duchowej? Kiedy możemy dostrzec skazy zostawiane przez grzech każdego dnia? Gdzie szukać najlepszego świadectwa „prawdziwych” nas?

Pójdźmy o krok dalej – w jaki sposób odkrywać niezaleczone rany, pragnienia, które wydają nam się nie do zaspokojenia, zawody, które nas dystansują do pewnych rzeczy? W którym miejscu naszego ducha tkwią największe wady, niedoskonałości? Odpowiedzią na to jest to jedno zdanie – rozdaj to, co masz w sobie, na jałmużnę. Daj wszystko to, co masz w sobie, w środku, co nie jest pozorem, a prawdą kim jesteś by kochać. Te punkty trawione, zepsute czy nastawione wyraźnie na grzech nie mogą dawać po prostu miłości. By dbać o swój stan duchowy – przyglądajmy się czy potrafimy kochać, okazywać miłosierdzie, przebaczać, nie oceniać? Czy jesteśmy w stanie z siebie rezygnować, poświęcać czas, patrzeć i dostrzegać ludzi dookoła. Jak reagujemy na krzywdę innych? Czy nie trawi Nas znieczulica wobec obgadywania, zniesławiania, kłamstwa, podsycania zła?

Jeśli czujemy, że czegoś nam brakuje czy jakieś nasze potrzeby nie są zaspokajane to wtedy będziemy bardziej skupiać się na sobie i doszukiwać się w tym świecie miejsc, gdzie jest możliwe odnalezienie uzupełnienia braków. O wiele ciężej będzie nam przekierowywać uwagę i poświęcać energię na to by dostrzegać to, czego pragną inni. Jeśli nosimy w sercu otwarte, niezaleczone rany – będziemy uciekać przed światem, ludźmi, Bogiem za każdym razem gdy jakaś sytuacja, temat, osoba zbliży nas w miejsce broczące krwią. Nasze wady i niedoskonałości często odbijają się na innych. Skutkuje to zdenerwowaniem na nas, irytacją, zawodem, dystansem do nas, kłótniami – w skrócie relacja niszczeje. Jeśli za bardzo chcesz pokazywać wszystkim jakąś wersje siebie – nie Jesteś w stanie być dla innych, bo to oznacza poświęcenie siebie. Nie da się poświęcać obrazu, płaskiego płótna autoporteru, który sobie malujesz. Można to zrobić tylko będąc człowiekiem z krwi i kości. A kierując swoją uwagę na wystawę, zamiast na artystę – nie będziesz w stanie miłować. Jeśli za bardzo zależy nam na nas, jesteśmy egoistami i egocentrykami – szkoda nam będzie uwagi dla innych, nikt nie będzie wydawać się nam na tyle atrakcyjny, żeby zrezygnować z tej chwili uwielbienia, którą możesz sobie poświęcić i podbudować sobie samoocenę, która jest często budowana na bardzo chwiejnych i lichych fundamentach.

W skrócie – miejsca, niszczone przez przeróżne grzechy, wystawione na próbę kochania zamiast mnożenia miłości, będą ją dzielić. Jest to najlepsza weryfikacja tego, czy jesteśmy czyści. Jeśli w całości, każdą częścią siebie jesteśmy w stanie być dla innych, poświęcać się, rezygnować z własnych interesów i pragnień – osiągnęliśmy prawie ideał. Bo do ideału brakuje tylko jeden, ale kluczowy fakt, bez którego to wszystko nie miało by sensu. Gdy w tym całym miłowaniu, za pośrednictwem Jezusa, czerpiemy ze źródła życia od Boga, żyjemy umacniani i prowadzeni przez Ducha Świętego, a przez to, tym wszystkim dajemy świadectwo Trójcy Świętej – wtedy możemy mówić o prawdziwej nieskazitelności serca.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *